Korzystając z AI, możemy mieć coraz większy znak zapytania, czy to, co zostało stworzone, podlega ochronie prawnej, czy nie. Orzeczenia sądów są w tej sprawie różne, ale chciałbym przedstawić swój punkt widzenia jako ktoś, kto siedzi w branży IT od 1998 roku 🙂 Zaznaczę tylko, że nie jest to porada prawna, tylko opinia nie-biegłego IT-specjalisty, który ma trochę prawniczej krwi, ale prawnikiem nie jest 🙂
Czym jest tak na prawdę program komputerowy?
Na początek powiedzmy sobie szczerze – to, co programista pisze, to nie jest rzeczywisty program komputerowy… Rzeczywisty program, który jest realizowany przez procesor komputera, to ciąg liczb – tzw. kod maszynowy.
Pierwszy software, jaki napisałem (był co prawda w qBasicu), odpowiadał za włączanie i wyłączanie oświetlenia i filtru w moim akwarium 🙂 Komputer zużywający 7,2 kWh dziennie pozwalał „zaoszczędzić” nieco z 1,4 kWh zjadanej przez wyposażenie akwarium 🙂 #bezSensu 🙂
Jednak wkrótce zainteresowałem się mikrokontrolerami i zdarzyło mi się pisać programy, podając bezpośrednio wspomniane cyferki dla procesora. I powiedzmy sobie szczerze… to było prawdziwe programowanie i prawdziwy program 🙂
Oczywiście pisanie w ten sposób byłoby katorgą, więc z czasem powstawały programy do pisania programów, które coraz bardziej ułatwiały programiście życie i pozwalały lepiej zarządzać oraz rozwijać oprogramowanie.
Tak naprawdę był jeszcze poziom niżej. Zainteresowanych wysyłam do Google i hasła „elwro taśmy perforowane”. #Ciekawostka: miałem przyjemność uczyć się w miejscu, gdzie zostały nakręcone te filmy 🙂
Jak powstaje ostateczny program?
Czym właściwie zajmują się te programy do pisania programów, których częścią jest tzw. #kompilator? Tłumaczeniem z języka bardziej przyjaznego dla człowieka – do wspomnianego już kodu maszynowego.
Z czasem powstały jeszcze takie wynalazki jak #generatoryKodu, które pozwalają na szybkie tworzenie powtarzalnych fragmentów kodu. Wszędzie tam, gdzie struktura jest identyczna, różnią się jedynie dane. Na początku projektu, w ciągu godziny, można było dzięki nim stworzyć działający program.
Do tego momentu ciągle nie było jakichkolwiek wątpliwości ze strony prawników co do własności intelektualnej takiego „programu”.
Rola AI w procesie tworzenia kodu
A teraz zastanówmy się, czym zajmują się Agenci-AI lub nawet taki ChatGPT?
Aby stworzyć program z pomocą agenta AI typu #Cursor czy #Cline, wpisujemy, co byśmy chcieli, aby nam „stworzył”. Im dokładniej opiszemy, tym większa szansa, że otrzymamy to, co chcemy. W tym momencie tworzymy nasze autorskie dzieło pt. „specyfikacja programu”.
Pewną innowacją jest tu natomiast możliwość „dopowiadania”. #LLM (np. ChatGPT, Claude i inne duże modele), mając pewną wiedzę o świecie, potrafi uzupełnić braki w naszej specyfikacji. Czasem robi to trafnie, czasem musimy go nakierować, innym razem wypisuje bzdury.
Ale zaraz, zaraz? Czy to jakaś super innowacja? Czy nie mieliśmy już dawno (w prymitywnej wersji) tej funkcji w telefonie? Co jednak bardzo istotne – to człowiek wciąż jest dyrygentem procesu.
AI a prawa autorskie
Na czym zatem polega praca Agentów-AI DEV lub samego Chata LLM? Ciągle na tym samym – na tłumaczeniu z języka bardziej zrozumiałego człowiekowi na ten coraz to bliższy temu, który rozumie komputer. Tak naprawdę LLM mógłby od razu pisać kod maszynowy dla procesora, ale nie byłoby to wydajne ani wygodne.
Zgodnie z polskim prawem prawa autorskie mogą należeć tylko do człowieka. Jeśli zatem to wszystko to tak naprawdę automatyczne tłumacze (ostatecznie) do kodu maszynowego procesora (serii cyferek)… Moim skromnym zdaniem prawa autorskie powinniśmy przypisywać pierwszej osobie ludzkiej, która brała aktywny udział w całym procesie tworzenia programu. Aktywny – mam na myśli, że o czymś decydowała, coś kreowała lub sterowała poprawkami. Czyli nie była tylko i wyłącznie „skrybą”.
Małe zastrzeżenie i zachęta…
Oczywiście jest to tylko moja indywidualna opinia i absolutnie nie traktuj tego jako porady prawnej.
Zachęcam jednak do zapytania swojego prawnika o interpretację w kontekście tez z tego artykułu. Prawnik nie zawsze zna technologiczne niuanse i standardowo jego opinia może po prostu opierać się na błędnych założeniach. Podobnie jak w sądzie powołuje się biegłego w danej dziedzinie, tak i prawnicy warto, aby zasięgali opinii kogoś z branży, której sprawa dotyczy.